Pierwszy start w życiu w zawodach biegowych

Mam za sobą swój pierwszy w życiu bieg, na 5 km. Odległość nie wydaje się duża, ale niestety, przy mojej słoniowej kondycji wymagała sporych przygotowań :) Gdy zaczęłam biegać musiałam robić kilka przerw, wracałam praktycznie już idąc a nie biegnąc, a moja twarz przypominała kolorem pomidora. Jednak z każdym treningiem było lepiej. Nie powiem, żeby sprawiało mi to przyjemność - za to wymagało sporo samozaparcia i zdarcia głosu mojego wewnętrznego trenera, który krzyczał: "Nie odpuszczaj! Zostały tylko 2 tygodnie do startu!". Miałam ochotę odkrzyknąć coś niecenzuralnego, ale ludzie mogliby oglądać się z niepokojem za wariatką, która gada sama do siebie. Tak więc milczałam, pociłam się, cierpiałam (nogi bolały niemiłosiernie), ale truchtałam sobie dalej. I tak, po 2 tygodniach przygotowań, pełna niepokoju, wraz z koleżanką z liceum, wsiadłam w samochód jej ojca i pojechaliśmy na Kampus UAM na Morasku w Poznaniu. 


Zżerały mnie nerwy, nie wiedziałam w jakich ubraniach biec, bo nie dość, że było gorąco, to dostałam piękne nowe spodenki do biegania. Były świetne, tylko miały jeden mankament - nieco uwierały. Stwierdziłam, że zaryzykuję i przebrałam się w mój widoczny z kosmosu, żarówiasto różowy strój. I zaczęło się. Przypinanie numerka (oczywiście wykazałam się zręcznością i przyczepiłam go tak krzywo, że już bardziej się nie dało), krótkie, w moim wypadku nerwowe, rozmowy ze znajomymi, ostatnie rady przed startem. Nagle moja koleżanka rzuca: czas na rozgrzewkę! Spojrzałam z niepokojem. Jak to rozgrzewka? Przecież się zmęczę, nie ubiegnę potem tych 5 km!! Ale wszyscy mówili, że trzeba, więc zaczęłyśmy się rozgrzewać. 

Na 5 minut przed startem poszłyśmy się ustawić. Tłumy ludzi podrygiwały nerwowo, słychać było śmiechy radosnego oczekiwania. Niektórzy biegli w zabawnych strojach, np. krowy. Słońce paliło z nieba niemiłosiernie, zmysły skoncentrowane. Czułam się jak przed jakąś bitwą, może i słusznie, miałam za chwilę stoczyć walkę z własnymi słabościami. Usłyszałam odliczanie. Nie byłam na to przygotowana, bałam się startu. Koleżanka złapała mnie za rękę, to był też jej pierwszy bieg. I ruszyliśmy. Spokojnie, nikt nikogo nie taranował, tak jak to sobie wcześniej wyobrażałam. Bieg był okropny. Trasa dla mnie straszna, bo po lesie, o dużym zróżnicowaniu nachylenia terenu. Wszystkie moje treningi odbywały się po całkowicie płaskich chodnikach centrum Poznania. Trasa dłużyła się, było gorąco. Kilka razy chciałam się poddać. Ostatecznie dobiegłam do mety, wbiegając na nią sprintem! "Bieganie jest super!" - pomyślałam, gdy po założeniu medalu zobaczyłam górę darmowych słodyczy i same uśmiechnięte i spocone twarze. Atmosfera niesamowita! Chciałam więcej, choć nie miałam nawet siły się ruszać. Pokonałam dystans 5 km w 33 minuty i 37 sekund. Nie pobiłam mojego rekordu z treningów, ale cieszyłam się, że udało mi się przebiec. Na pewno, już w czerwcu, to powtórzę. A jeśli Ty nie zacząłeś jeszcze biegać, to najwyższy czas na trochę ruchu! W końcu medale same się nie zdobędą! :D

Kilka zdjęć ze startu!

















Dlaczego warto biegać? Bo daje to ogromną satysfakcję, taką, jak naprawdę niewiele rzeczy, a ludzie, których możesz poznać są niesamowici!

Share this:

CONVERSATION

10 komentarze:

  1. Gratki. Ja ten dystans pokonuje w 50 minut.
    Pozdrawiam,
    Fit-healthylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Przed swoim pierwszym startem miałam taki stres, że ciężko było się na czymkolwiek skupić, ale ten bieg zapamiętam na zawsze : ))

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję wytrwałości :) moje doświadczenia z bieganiem są ciężkie, bo nie mogę się zmobilizować i usystematyzować. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie wiedziałam że to jest takie proste wow!

    OdpowiedzUsuń
  5. mam nadzieje ze nie poszły treningi na marne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. takie blogi to z przyjemnością sie czyta :>

    OdpowiedzUsuń
  7. musze to wypróbować ciekawy sposób !

    OdpowiedzUsuń